Pewnie zastanawiasz się, dlaczego tytuł tego artykułu rozpoczyna się właśnie od słów mniej znaczy więcej, w końcu to żadna popularna fraza, jaką często wpisują internauci w poszukiwaniu informacji. Do sięgnięcia po nie zainspirowała nas książka, którą napisał Gerry McGovern „Zabójczo skuteczne treści internetowe”. Opisuje on w jednym z rozdziałów, zatytułowanym właśnie „Mniej znaczy więcej”, taki ludzki gen siedzący w nas od początków ludzkości i krzyczący: więcej! W przypadku tejże książki chodzi głównie o skuteczne treści, które przykuwają uwagę i generują zyski, ale idea pasuje doskonale do wielu dziedzin ludzkiego życia, w tym również kwestii pozycjonowania.
Marzeniem chyba każdego webmastera (nie mylić ze spamerem) jest, aby jego praca została doceniona i aby jego strony zostały obejrzane przez jak największą rzeszę wiernych (powracających) fanów. W dzisiejszych czasach, w natłoku informacji – gdzie mamy po kilka, kilkanaście stron o jednej i tej samej tematyce, a do tego dochodzą inne spamy – ciężko się wybić. Niełatwo też przekonać internautę, że to właśnie nasza strona jest najlepsza nie podsuwając mu jej pod nos, czyli nie będąc wysoko w wyszukiwarce, a jak wiadomo, przeciętnego Kowalskiego nie stać na wynajęcie firmy pozycjonującej, tym samym wydanie dużych kwot na kampanie w Google AdWords, które często są konieczne do osiągnięcia pożądanego efektu. Pozostaje zdobywanie wiedzy i własna praca.
W tym pędzie bardzo wiele początkujących osób popełnia duży błąd, bo gdy tylko dowiedzą się, że pozyskiwanie linków do własnej witryny z innych okolic w sieci podnosi jej pozycje w wyszukiwarkach, przestają się dalej zagłębiać w temat i pojawiają się klapki na oczach – w jaki sposób zdobyć więcej linków, a później jeszcze więcej (odzywa się gen „więcej!”) – i choć jeszcze 3, 4 lata temu zdawało to egzamin, w mniejszym lub większym stopniu, to dziś może przynieść nam więcej szkód niż korzyści.
Wystrzegaj się niewartościowych linków
Jak się okazuje, w wyborze linków mniej znaczy więcej. Zdobywanie linków z pseudozaplecz, które niejednokrotnie oferowane są na aukcjach internetowych za mniej niż butelka Coli, to strata czasu i pieniędzy, szczególnie wtedy, gdy mamy zamiar podlinkować np. nasz sklep internetowy z kosiarkami na stronie o gwieździe rocka. W pozycjonowaniu dużo bardziej niż ilość liczy się powiązanie tematyczne i siła serwisu, z którego kierowany jest do nas dany link. Ilość oczywiście też ma znaczenie, ale w większości przypadków warto skupić się bardziej na jakości.
Biorąc się za pozycjonowanie powinniśmy położyć nacisk na głęboką analizę podejmowanych działań, gdyż pochopne podejmowanie decyzji może przynieść same straty. Kierując się wyborem linków trzeba dokładnie przeanalizować serwisy za pośrednictwem takich narzędzi jak chociażby alexa.com, dzięki którym możemy stwierdzić na przykład jak popularny jest dany serwis, a także za pośrednictwem samej wyszukiwarki, która pozwala przekonać się, czy dany serwis jest wysoko w wynikach wyszukiwania na pożądane frazy, oraz sprawdzić ilość zindeksowanych podstron (parametr site:domena.pl). Warto też, za pomocą ogólnie dostępnych narzędzi w sieci, sprawdzić ilość i wartość linków prowadzących do danej domeny (backlink) oraz wiek domeny. Jednakże naszym skromnym zdaniem najlepszym wyznacznikiem jakości domeny, na której chcemy, aby znalazł się nasz link, jest właśnie to, czy ta domena sama znajduje się wysoko w wynikach wyszukiwania na pożądane dla niej frazy, które – tak jak wcześniej wspomnieliśmy – powinny być bezpośrednio lub pośrednio zgodne tematycznie z naszą witryną. Jak łatwo się domyślić, najskuteczniejszym sposobem byłoby zdobywanie linków u konkurencji, jednak z wiadomych przyczyn w większości przypadków jest to niemożliwe. Na szczęście istnieje w sieci wiele witryn powiązanych tematycznie, dla których nie jesteśmy potencjalną konkurencją.
Oczywiście nie twierdzimy, że linki z innych miejsc w sieci kompletnie niepowiązane tematycznie nie mają żadnej siły, bo nie znamy algorytmu wyszukiwarek, w szczególności Google’a, ani nikogo, kto by takowy znał, ale z pewnością możemy stwierdzić, że takie linki mają dużo mniejszą wartość, a w większości przypadków – znikomą.
Jak już wcześniej zostało wspomniane, jeszcze jakiś czas temu praktyki takie przynosiły zamierzony efekt, ale pojawiły się różnorakie systemy wymiany linków, a w nich spamerzy prześcigający się w robieniu (powielaniu) stron typu opisy, senniki itp. Na szczęście Google zmieniło sposób wartościowania takich linków.